wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 5

Rosie Pov. 
- No to zostaliśmy sami. - powiedział Louis, gdy dwójka naszych przyjaciół wyszła z mieszkania. Po chwili ciszy dodał - Skoro jesteś już rozebrana... może byśmy tak poszli do twojej sypialni? - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech a ja miałam ochotę mu przywalić.
- Zboczeniec. - odpowiedziałam i poszłam do pokoju kiedy usłyszałam
- Widzę, że się zdecydowałaś.
- Palant! - odkrzyknęłam i trzasnęłam drzwiami. Stanęłam przed szafą i zaczęłam myśleć o tym, co założyć żeby było ładnie i żeby nie za bardzo go pociągać co jest nie możliwe bo jestem zbyt piękna.
W końcu zdecydowałam się na dresy i bluzę na gołe ciało. Założyłam to na siebie a włosy związałam w koka.
- Po co przyszliście? - spytałam bruneta, siadając na kanapie a następnie przeniosłam na swoje kolana zaspanego Dropsa. Spojrzał na mnie leniwie i ponownie zamknął oczy. Zaczęłam go głaskać, aby tylko czymś sie zająć. Cisza, która panowała w pokoju była nie do zniesienia.
Spojrzałam na Louis'a. Delikatnie rozczochrane włosy dodawały mu uroku, pod niebieskimi oczami można było zauważyć delikatne wory, na prawym policzku miał małego siniaka, który powoli już znikał. Koszulka, która lekko na nim wisiała, odsłoniła dobrze widoczne obojczyki.
Louis musiał zauważyć, że mu się przyglądam, uśmiechnął się delikatnie i ukazał dwa, małe dołeczki.
- Więc? - popatrzyłam mu w niebieskie oczy, w których można było dostrzec pewność siebie.
- Po prostu chcieliśmy sprawdzić co u was słychać. - wzruszył ramionami cały czas patrząc mi sie w oczy. Parsknęłam śmiechem
- Wy nie interesujecie się nikim i niczym oprócz siebie i swoich interesów. - odparłam i odwróciłam głowę w stronę okna. - A nawet jeśli, to oznacza to że czegoś od nas chcecie. Więc? Słucham, czemu przyszliście? - czułam na sobie jego przenikliwy wzrok.
- Tym razem się mylisz. - powiedział ze spokojem w głosie - Na prawdę, chcieliśmy dowiedzieć się, co u was słychać - delikatnie ujął mój podbródek i przekręcił moją głowę tak, bym na niego spojrzała.
- Wiem, nie wierzysz mi w żadne słowo które powiem. - jego twarz przybliżała się do mojej - Ale w to uwierz, proszę. Dla swojego i Mii dobra - wręcz szeptał mi to w usta.
- A co takiego się dzieje, że nagle mamy Wam wierzyć? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby i odeszłam od niego.
- Nie mogę ci powiedzieć, zrozum to. - ton jego głosu zmienił się w troskliwy. Jest to najbardziej zmienny sukinsyn jakiego znam.
- To zrozum, że nie mam zamiaru nigdzie z tobą wychodzić. - westchnęłam i usiadłam na kanapie. - Ani tym bardziej gadać. - przeczesałam włosy ręka i spojrzałam na bruneta.
- Nawet nie wiesz jak mnie pociągasz gdy udajesz niedostępną. - uśmiechnął się i usiadł koło mnie, kładąc przy tym rękę na moim udzie.
- Chyba za dużo sobie pozwalasz. - odparłam już dość wkurzona. - Weźmiesz ją sam czy mam ci pomóc? - Spojrzałam na jego rękę, która nadal znajdowała się na mojej nodze.
- Nie zgrywaj taką - westchnął brunet i wziął rękę.
- Niby jaką? Nie zainteresowaną tobą? Wybacz nie jestem taka jak inne i nie prześpię się z tobą, bo jesteś przerażającym dupkiem. - spojrzałam mu w oczy a on się uśmiechnął. Uśmiechnął! Do tego złośliwie.
-  Uważasz, że jestem przerażający?
- Możliwe - powiedziałam ostrożnie patrząc na jego reakcję.
- Miło mi.
- Jesteś niemożliwy - pokręciłam głową i oparłam się o kanapę.
- Za to ty jesteś urocza gdy się denerwujesz. - zaśmiał się i zaczął bawić się moimi włosami. Czy ja dobrze usłyszałam, że jestem urocza? Ja nie jestem urocza, ja jestem jak już seksowna a nie urocza. Popatrzyłam sie pytająco na chłopaka co właśnie w tej chwili robi. On bad boy zamiast nie wiem zabić mnie za pyskowanie lub coś w tym stylu on bawił się moimi włosami.
- Dobrze się czujesz?
- Tak a co?
- Bawisz się moimi włosami.
- I?
- Przystoi złemu chłopcu? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nagle jestem złym chłopcem?
- Nie udawaj, że tak nie jest. - spojrzałam przenikliwie na chłopaka który jak miewam analizował moje słowa. Nie rozumiem go kompletnie, raz jest zwykłym palantem bez serca a zaraz jest takim zwykłym zagubionym chłopakiem, którego mam ochotę przytulić i pocieszyć.
- Nad czym myślisz? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos bruneta. Niechętnie spojrzałam na niego, gdy to zrobiłam zauważyłam w jego oczach czegoś co wcześniej nie widziałam. To sposób jaki na mnie patrzył był taki inny, nie umiem tego określić, zazwyczaj w jego oczach można było zauważyć chłód i arogancje ale nie dzisiaj, nie teraz.
- Nad niczym - wzruszyłam ramionami. Przez chwilę czekałam na wybuch, obrazę w moją stronę czy cokolwiek.
- Kłamiesz - powiedział chłopak i wstał po czym wyciągnął do mnie rękę. Kiedy nic nie zrobiłam sam ją złapał i pociągnął w swoją stronę. Jednak jest dupkiem. - Wstawaj jak podaję ci rękę. Chce być miły a ty wszystko psujesz.
- Puść mnie okey? - powiedziałam starając się wyrwać dłoń.
- Nie rób tego szmato. - powiedział brunet i pociągnął mnie w stronę drzwi. - Buty.
Krótki rozkaz a wywołał ciarki na moim ciele.
- To może mnie puścisz? Bo tak jakoś nie mam jak. - spojrzałam mu prosto w oczy a te poluzował chwyt i po chwili puścił moją rękę całkowicie. - Dziękuje. - powiedziałam ironicznie.
- Szybciej co? - chłopak zdążył otworzyć już drzwi i wziąć klucze w rękę.
- Jezu już. - założyłam drugiego buta i poprawiłam włosy.
- Wychodzimy. - złapał mnie za ramię i brutalnie wypchał z mieszkania.
- Boże człowieku wyluzuj co. - próbowałam się wyrwać brunetowi.
*+Jak ty się do mnie odzywasz?! - krzyknął brunet i popchnął mnie na samochód. Kiedy odwróciłam się w jego stronę, on przywarł mnie znowu do drzwi samochodu ale tym razem przysunął się do mnie tak blisko, że pomiędzy naszymi ciałami nie było ani centymetra przerwy. - Nikt nie nauczył cie manier?
- A ciebie? Widziałeś kiedyś jak ty się zachowujesz? - splunęłam mu praktycznie, że na twarz a jego oczy pociemniały.
- Szmato, możesz w końcu nauczyć się do mnie szacunku? To, że miałaś na swojej drodze tysiące chłopaków, nie znaczy że ja jestem taki sam. Rozumiesz? - nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam mu w oczy.
- Rozumiesz? - chłopak ścisnął moje ramie jeszcze mocniej przyciskając mnie do samochodu.
- To boli. - powiedziałam hamując łzy, które powoli pojawiały się w moich oczach.
- Rozumiesz?! - brunet wręcz krzyknął w moją twarz.
- Tak rozumiem do cholery a teraz mnie puść! Krzywdzisz mnie! - starałam się wyrwać a on momentalnie mnie puścił po czym nie przytulił.
- Przepraszam, przepraszam. - zaczął szeptać mi w włosy. Nie chciałam się wyrywać, bo znów byłoby źle. Po prostu pozwoliłam mu mnie przytulać. Nie wiem czy tego chciałam czy nie ale było całkiem... miło.


***

Mia Pov. 
- Znowu tutaj? - spytałam wchodząc do domu Zayn'a i reszty.
- Tak, ale tym razem jesteśmy sami - brunet uśmiechnął się do mnie i zamknął za nami drzwi. Na ten dźwięk przeszły mnie ciarki po ostatnim pobycie tutaj. Tym razem byłam "posłuszna" jak to Mulat nazwał.
- Nie pociesza mnie ten fakt - mruknęłam do siebie i zdjęłam buty. Chłopak popatrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
- Boisz się mnie?
- Trochę - wywróciłam oczami i weszłam głębiej do domu.
- Chcesz coś do picia? - spytał brunet i skierował się jak myślę do kuchni.
- Nie dzięki. - odpowiedziałam i stanęłam przy komodzie na którym znajdywały się zdjęcia. Pierwsze zdjęcie przestawiało zdj ich bandy, drugie natomiast przestawiało bruneta śmiejącego się razem z oprawcą mojej przyjaciółki.
- Przystojnie na tym zdjęciu wyszedłem co nie? - szepnął mi do ucha.
- Nie mówię nie. - uśmiechnęłam się lekko patrząc na resztę zdjęć - Chociaż tu jesteś przystojny. - wskazałam na jedno ze zdjęć.
- Uważasz, że tak jak stoję przed tobą nie jestem przystojny? - chłopak zagryzł wargę a ton jego głosu zmienił się na ostrzejszy.
- Zayn nie wkurzaj się, żartowałam tylko - odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam mu w oczy.
- Wiem, po prostu.. żadna jeszcze nigdy nie śmiała tak do mnie powiedzieć.- chłopak rozluźnił mięśnie a w jego oczach znów pojawiły się iskierki. Pochylił się nade mną, obejmując mnie w pasie przy okazji. Przybliżył swoją twarz do mnie i mnie pocałował. To nie był taki nachalny i brutalny pocałunek a rzecz romantyczny i delikatny. Nagle usłyszeliśmy za sobą śmiechy, od razu od siebie odskoczyliśmy i spojrzeliśmy w tamtą stronę. Stali tam wszyscy mieszkańcy tego domu i moja współlokatorka, która miała dziwny wyraz twarzy. Próbowałam wyczytać cokolwiek z jej oczów, co się dzieje ale brunetka kompletnie była gdzie indziej. Zarumieniłam się i odeszłam od szatyna na dobrą odległość. Ten chwilę patrzył to na mnie to na swoich znajomych po czym spojrzał na nich zaciśniętymi wargami. Ci od razu przestali się śmiać i przeszli do innego pomieszczenia. Spojrzałam na Rosie, która miała siniaki na ramionach. Pieprzony sukinsyn.
- Może pójdziemy na górę? - spytał Zayn kiedy oni już poszli. Patrzyłam się chwilę na niego i w końcu pokiwałam twierdząco głową. Czemu? Bo wiem, że w ten sposób mogę się dużo o nim dowiedzieć. Brunet złapał mnie za rękę i zaczął kierować się na górę.  Gdy wchodziliśmy na górę zobaczyłam brunetkę, która wchodziła do pokoju tego sukinsyna. Ścisnęłam mocniej rękę Zayn'a, który odwrócił głowę do mnie i popatrzył na mnie pytająco. Odwróciłam od niego wzrok i weszłam do pokoju.
- I znowu w tym pokoju. - szepnęłam sama do siebie.
- Nie pierwszy nie ostatni raz kochanie. - zaśmiał się brunet i opadł na łóżko.
- Nie bądź tego taki pewny - uśmiechnęłam się do niego słodko i usiadłam na biurku cały czas patrząc na Malik'a. On robił to samo, tyle że w jego wypadku, obmacywał mnie wzrokiem.
- Możesz mi powiedzieć, czemu bijecie nas? - spytałam po chwili ciszy i spuściłam wzrok na swoje buty.
- Bo jesteście nie posłuszne.
- Co wy macie z tym posłuszeństwem? - westchnęłam. - z tego co wiem to jesteśmy wolnymi osobami i nie należymy do nikogo wiec to nie legalne.
- Należycie do nas. - wstał i podszedł do szafki z której wyjął paczkę papierosów. - jeżeli będziecie grzeczne i posłuszne to nie będzie bicia, chyba proste słoneczko. - odparł i wyszedł na balkon by zapalić. Miałam ochotę wyjść w tej chwili z tego pokoju, znaleźć Rosie i wrócić razem z nią do naszego mieszkania by tam na spokojnie dowiedzieć się czemu tym razem ją pobił. Spojrzałam w stronę bruneta orientując się czy bym miała szanse na ucieczkę.
- Nawet nie próbuj - usłyszałam głos chłopaka, który musiał mnie obserwować. Nie chętnie wstałam z biurka i podeszłam do niego po czym wyjęłam z jego kieszeni pudełko fajek.
- Pozwolisz prawda? - uśmiechnęłam się słodko i wyjęłam z jego ręki zapalniczkę.
- Co tylko zechcesz księżniczko - uśmiechnął się pokazując przy tym dołeczki.
- Nagle jesteś taki miły? - wywróciłam oczami.
- Nie wywracaj oczami. - powiedział zagryzając wargę.

-----------------------------------------------------------
Hey!
Wznawiamy bloga jak widać :) Mamy nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Możecie zadawać pytania nam jak i bohaterom :)
Pozdrawiamy Mia&Rosie